Tuesday, May 1, 2007

Parroquia
Smak kawy przegania zmeczenie nieprzespanej nocy. Brudny, z ledwie przetartymi szczotka zebami, rozpoczynam nowy, ubrany w sloneczne promienie dzien. Veracruz rozbudza wyobraznie. Wzrok muska kolonialnych budynkow oplecionych sznurem kafejek, kilometrow ograniczonych palmami ulic i nadmorskich bulwarow zlewajacych sie z morska otchlania. Dzwiek skrzypiec wyrywa sie z warkotu samochodow. Kelnerzy przy pomocy mnosieznych czajnikow, wypelniaja kubki mocna kawa. Sprzedawca balonow mozolnie przemieszcza sie miedzy stolami. Klienci, dumni ze sniadaniowania w znanym miejscu, odganiaja sie od natarczywych sprzedawcow koszul, podrabianych zegarkow i struganych w drewnie figurek. Na ulicach rozpoczyna sie dzien. Mysle nad tanim kwaterunkiem, zimnym strumieniem prysznica i widokiem morskiej glebi. Tak dawno nie zanurzalem sie w fali, nie spogladalem w oddal horyzontu.
9.00. Lada moment powinny otworzyc sie drzwi turystycznej informacji, choc znajac zycie, opozni sie to o pol godziny. Kawa budzi poklady energii, a przesuwajace sie skrzydla starego wentylatora, rzeskim powiewem niosa ukojenie zmeczonemu cialu. Zapach oderwania od znuzonej codziennosci rozbudza zaspane zmysly.¨ Bywaja w zyciu cwile – minuty szczescia – podczas ktorych dzieje sie tyle, iz miesiecy, a nawet lat trzeba, by to wszystko sobie poukladac ¨. Podazam sladem slow kobiety, ktora wyrwala mnie z pajeczyny codziennosci. Wypatruje rzadkich chwil i przepelnionych sekund.
Z zamyslenia wywyra mnie spojrzenie pomarszczonej twarzy. Przed oczami ukazuje sie wachlarz drzacy w uchwycie spracowanych dloni.- Dla twojej dziewczyny, bys przywolal usmiech na jej twarzy.
- Ladny, lecz nie mam dziewczyny.
- Delikatnym powiewem rozniec wiec ogien uczuc w kobiecie, ktora ci sie podoba.
- Uczucia zgasly i zamilkl zar, ktory moglby je wzniecic
- Poszukaj zapalki. Mnie znajdziesz tu kazdego ranka.

No comments: